Babia Góra wiosennie, czyli zapraszam na wirtualny spacer. Babia Góra lub Diabelski Szczyt to w Polsce największy szczyt poza Tatrami.
Babia Góra Nazywana jest również Kapryśnicą albo Matką Niepogód ze względu na swoje pioruńsko niespodziewane zmiany warunków pogodowych, co miałam okazję poczuć na własnej skórze. Spacer zaczął się zupełnie przyjemnie i bardzo spokojnie, a gdy już byłam na szczycie góry rozpętała się gradowa burza z piorunami, z którymi już nie ma żartów. Od tego momentu był już zbieg, a momentami także zjazd (na pupie) w wodzie lejącej z nieba, przecinanej wariackimi błyskami z grzmotami, które nie pozostawiały wątpliwości, by znikać stąd jak najszybciej. Każdemu polecam taki „spacerek” 😉 Gwarantowany wycisk fizyczny (szczególnie z przewodnikiem, który na górę niemal wbiega), ale i przepiękne widoki. Niestety, tym razem warunki pogodowe (jak i tempo wchodzenia) nie sprzyjały robieniu zdjęć, zatem liczę na wyrozumiałość oglądających 🙂
Przewodnik wyrwał w górę niczym wystrzelony z procy, nie uwzględniając kondycji „miastowych” ;p
Babia Góra to nie tylko krajobrazy ale też pomniki przyrody, powalone pnie drzew, okryte spróchniałym nalotem.
Chwila przerwy na tarasie widokowym Sokolica. 1367m npm zaliczone… ufff.
Zabrakło mi tutaj słońca, które ogrzałoby kosodrzewinę i uwolniło pięknie pachnące olejki eteryczne rośliny…
Droga, a raczej szlak wygląda na zdjęciach na płaski i łatwy, podczas gdy w rzeczywistości jest stromo i jakby szło się po rozwalonych schodach. Nie ma obijania! 😉
Przewodnik cierpliwie czeka na spóźnialskich i ledwie zipiących ze zmęczenia turystów 🙂
„Proszę się ze mnie nie śmiać, kiedyś was dogonię!”.
Oczywiście wysiłek wart swojej ceny… dla takich widoków i samopoczucia! Masyw górski Babia Góra…
Chwila odpoczynku pod pretekstem zrobienia zdjęć 😉
Babia Góra wiosennie a wygląda raczej zimowo :p
Stojąc z głową w chmurach… dosłownie 😉
Szczyt Babiej Góry, 1725m zaliczone z niewątpliwą przyjemnością!
Na drzewach świecą się pierwsze w tym dniu promienie słońca… kiedy już podróż dobiega końca.
Ślady po gradobiciu już przy końcu trasy, na zejściu ze szlaku. Gradowe kulki w porostach.
Podziękowania i pozdrowienia dla naszego niezwykle cierpliwego i sympatycznego przewodnika, Orpheo.
Osoby zainteresowane nabyciem zdjęć zapraszam do kolekcji w Alamy.