Zza pleców, ponad oknem, ponad dachem, pojawia się ptak, wraz z rodziną, i znajomymi, pojawiają się trzepiąc skrzydłami i nagle rozpływają się we mgle… niczym poranne iluzje… Mleczna mgła zdaje się być tak gęsta, że wnika nosem, uszami, oczami… Próbuję przetrzeć zaspane jeszcze oko, może to wciąż sen, rozmyty, niewyraźny. Sen nie przemija, mgła gęstnieje.
Na niemal bezludnym jesiennym spacerze króluje cisza…
Tęskno mi już za moją wodą… Wiosna zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią rośnie apetyt na kolejne podróże pośród mazurskich jezior i drzew…
Zapraszam do moich wspomnień 🙂
Żeby powiększyć kliknij ikonkę w prawym dolnym rogu i wybierz 720 p.